- autor: IronMan83, 2014-03-31 07:24
-
Bramki:
- 0-1 Arkadiusz Fedak (20')
- 0-2 Łukasz Wojdyło (50')
- 0-3 Arkadiusz Fedak (63')
- 0-4 Marciniak Sebastian (71')
- 0-5 Adam Szczęsny (82')
SAN: Paczkowski - Szczęsny , Gibczyński, Żołyński (65' D. Fedak), Ciciński (60' Drapała), Habaj, Małek (55' Domaradzki), Marciniak , Kwolik, Ł. Wojdyło (70' Krajewski), A. Fedak
więcej w rozwinięciu
Galeria zdjęć ze strony GKS Orły
Udanie będą wspominać kibice Sanu niedzielny wyjazd do Orłów gdzie nasi piłkarze rozbili miejscowy GKS 5-0. Choć całe spotkanie toczyło się pod dyktando Sanu to jako pierwsi do 100% sytuacji doszli miejscowi lecz kapitalna interwencja debiutującego w naszej bramce Mateusza Paczkowskiego uchroniła nas od utraty bramki. Z minuty na minutę gra naszej jedenastki zaczęła się rozkręcać a obrońcy miejscowych mieli coraz większe problemy z powstrzymaniem dynamicznie grających napastników Hureczka. W 20 min Marciniak ładnym podaniem wyprowadził na czystą pozycję Łukasza Wojdyłę a ten widząc jeszcze lepiej ustawionego Fedaka dograł piłkę na 5 metr i piłka zatrzepotała w siatce po raz pierwszy. Mimo nieustannych ataków wynik do przerwy nie uległ zmianie, choć w 45 min doszło do dość kontrowersyjnej sytuacji, po raz kolejny obronie z Orłów urwał się Arek Fedak lesz został powalony w polu karnym wydawać by się mogło nieprawidłowym wślizgiem przez Kaweckiego, sędzia główny zawodów bez wahania pokazał "wapno" lecz po konsultacji z asystentem zmienił swoją decyzję na domiar złego ukarał naszego zawodnika żółtym kartonikiem. Oczywiście nasza drużyna jest przekonana o tym że decyzja sędziego była błędna zapewne miejscowi uważają odwrotnie więc sytuację trzeba uznać za status quo.
Mimo prowadzenia nasza drużyna nie zamierzała bronić wyniku i od samego początku ruszyła do ataków co przyniosło skutek niespełna 5 min po wznowieniu gry, po stałym fragmencie do bezpańskiej piłki na 16 metrze dopadł Wojdyło i hukną nie do obrony obok bezradnego Kasiuka, chwilę później kolejną bramkę dołożył niezawodny Fedak co wyraźnie podcięło skrzydła bądź co bądź ambitnie grającym Orłowianom. Na placu pojawiło się czterech zmienników a mimo to San na niewiele pozwalał swoim przeciwnikom dokładając jeszcze dwa trafienia Marciniaka oraz Szczęsnego którego uderzenie z 30 metrów było przysłowiową "wisienką na torcie"